Jesień za „Bramą na stawy”
Piękna pogoda zachęcała do zaglądnięcia nad stawy w pobliżu Rudy Milickiej.
Zaczęło się pięknie: groblą po trasie spacerowej za Stawnem szły zachwycone przedszkolaki, słońce świeciło, a godzina była w sam raz na powrót do przedszkola na obiad – tuż przed trzynastą. Spodziewałam się dużej ilości ptaków zachęcona klangorem przelatujących rano kluczy żurawi. Na stawach Wilczym i Słonecznym nie było jednak ich wiele. Nawet w głębi za jazem Bolko i nad stawem Andrzeja też raczej bez niespodzianek do czasu, gdy za plecami rozległ się strzał, później drugi i trzeci. Przebywałam tam zgodnie z pozwoleniem ale prawdopodobnie myśliwy, mimo, iż to rezerwat, też miał pozwolenie i nie bacząc na wczesną porę strzelał chyba nie myśląc, że za szuwarami na drodze może ktoś stać, teraz podobno im wolno (mam nadzieję, że się mylę) – acha – i nie było kormoranów, które od dłuższego czasu są dobrym pretekstem do strzałów w rezerwacie. Wolałam wrócić ponieważ nie jestem pod ochroną tak samo jak kormorany. Pojechałam nad staw Golica i tu pojawiło się trochę czapli. Tuż przed czatownią w pobliżu stawu Golica zauważyłam w wodzie przy brzegu mnóstwo maleńkich rybek – tak około 2 cm długości. Ptaków dalej nie było … i nagle jak w filmie Alfreda Hitchcocka Ptaki, zaczęły przylatywać stadami mewy. Pikowały po rybki, przysiadały na piasku i robiły ogromne zamieszanie. Było to bardzo interesujące zjawisko, wybaczyłam myśliwemu, że mnie przepłoszył znad stawu Andrzeja, ale czy mu te zwierzęta z rezerwatu wybaczą?
Tak jakby a propos przypominam fragment jednego z najlepszych tekstów Agnieszki Osieckiej: „Wśród ptaków wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostają Na łące stoją jak na scenie, czy też przeżyją, czy dotrwają (…) Gęsi już wszystkie po wyroku, nie doczekają się kolędy Ucięte głowy ze łzą w oku zwiędną jak kwiaty, które zwiędły Dziś jeszcze gęsi kroczą ku mnie w ostatnim sennym kontredansie Jak tłuste księżne, które dumnie witały przewrót, kiedy stał się.” Renata Gryglaszewska17 października 2017